STANOWISKO GILDII SCENARZYSTÓW POLSKICH W SPRAWIE POMIJANIA SCENARZYSTÓW W PRZESTRZENI BRANŻOWEJ I SPOŁECZNEJ

Stan niezauważania scenarzystów i pomijania ich w wielu branżowych wydarzeniach trwa i ma się znakomicie. Temat wraca cyklicznie przy okazji festiwali, nominacji, ogłoszeń PISF, publikacji laureatów, przyznawania nagród. Scenarzyści są w notorycznie pomijani. O wielu filmowo-telewizyjnych wydarzeniach są wręcz nieinformowani.
Ostatni tego przejaw, można było zaobserwować przy okazji gali wręczenia Polskich Nagród Filmowych „Orły”, na którą nie zaproszono współautora scenariusza zwycięskiego serialu fabularnego pt. „Król” – Szczepana Twardocha. Nie został on nawet poinformowany o fakcie nominacji serialu do nagrody. Można by tłumaczyć, że to nagroda dla serialu – za całokształt, nie za scenariusz, ale jak pisze sam autor – bez niego tego serialu i jego sukcesu nie byłoby. Przypadek Twardocha nie jest odosobniony – zetknęli się z tym ostracyzmem i Żulczyk („Belfer”) i bracia Miłoszewscy („Prokurator”) i wielu innych – ale nie o nazwiska tu chodzi. Nawyk ignorowania scenarzystów zakorzenił się bardzo głęboko w branżowych obyczajach.

Winnych jest wielu: instytucje i zarządzający, producenci, media, także i scenarzyści. Czy przykład idzie z góry, czy do góry nie dociera sygnał, bo nikt nie wysyła go z dołu?

Scenarzyści nie bywają zapraszani na oficjalne uroczystości z okazji przyznania nagród czy organizacji premiery filmu. Nie bywają informowani o dacie pierwszej emisji, o premierze – czy jak ostatnio – o fakcie nominacji do nagrody. W oficjalnych informacjach prasowych i materiałach promocyjnych brakuje nazwisk scenarzystów. Nie są zapraszani na spotkania z widzami. Gildia Scenarzystów Polskich wielokrotnie interweniowała w tych sprawach. W oficjalnym komunikacie przed ubiegłorocznym festiwalem filmowym w Gdyni, opublikowana została lista nominowanych do nagród filmów – informowano o ich reżyserach i producentach. O scenarzystach nie było słowa. Tak jakby filmy te powstały bez scenariuszy… Po interwencji Gildia Scenarzystów otrzymała zapewnienie, iż ten niefortunny stan rzeczy ulegnie zmianie. Czy tak się stanie? Czas pokaże, ale w świetle ostatnich wydarzeń, pozostają wątpliwości. Inny festiwal, inna nagroda – problemy podobne…

Oczywiście są również filmy autorskie – reżyser sam napisał scenariusz. Ale i o tym fakcie warto poinformować, bo jednak ten scenariusz nie napisał się sam, istnieje… Z drugiej strony stosuje się chwytliwą frazę, zapożyczoną zza oceanu, iż „jest to obraz producentów filmu takiego a takiego”. Posiłkujemy się uznanymi tytułami, które odniosły sukces, by wypromować nowy produkt – to naturalne. Jednak skoro można posiłkować się analogiami producenckimi, to dlaczego nie scenariuszowymi – które determinują kształt filmu o wiele bardziej? Dlaczego nie napisać „kolejne dzieło scenarzysty takiego a takiego filmu”? Przeciętnemu widzowi zazwyczaj nazwisko producenta, czy nazwa jego firmy niewiele powie. Skojarzenie dotyczy tylko i wyłącznie filmu jako takiego. A na początku każdego filmu stoi scenarzysta. Roli producenta nie trzeba umniejszać – bo bez niego film również nie powstanie. Chodzi o przywrócenie przyzwoitych proporcji.

Do tej systemu ignorowania przyczyniają się niestety także instytucje sprawujące pieczę nad branżą filmową, stymulujące jej rozwój. Polski Instytut Sztuki Filmowej w oficjalnych komunikatach notorycznie pomija nazwiska scenarzystów. Bardzo wymowna, lekceważąca, jest cykliczna publikacja informacji o wynikach developmentu scenariuszowego – gdzie w opisie zakwalifikowanych projektów widnieją producenci i reżyserzy, a scenarzyści nie! A przecież development scenariuszowy, to rozwój scenariusza właśnie. Jak więc można pomijać jego autora?! Stworzenie dodatkowej rubryki w tabelce nic nie kosztuje. Nic.

Scenarzystom nie chodzi o wylanie żalu, lecz o zmianę sposobu myślenia. O dostrzeżenie nieodzownego uczestnika procesu realizacji filmu, jakim jest scenarzysta.

W całej sprawie jest jeszcze aspekt prawny. Twórca ma prawo do ujawnienia swojego nazwiska. Pomijanie go w komunikatach jest łamaniem prawa scenarzysty. I oczywiście wszystko zależy od podpisanej umowy. W tych przedstawianych scenarzystom niemal zawsze pojawia się zapis o zgodzie na niewykonywanie osobistego prawa autorskiego scenarzysty, lub scedowanie jego wykonywania na producenta. W zakresie praw osobistych mieści się właśnie prawo do umieszczenia nazwiska scenarzysty w napisach, w materiałach promocyjnych – jeśli scenarzysta godzi się na niewykonywanie tego prawa, to znika z przestrzeni filmowej. Nie można jednak tego stanu rzeczy złożyć wyłącznie na barki podpisującego złą umowę scenarzysty. Ważne, by w ogóle nie tworzyć niewłaściwych umów, przez które scenarzysta znika: doprowadza to do konfliktów, a w skrajnych przypadkach kończy się w sądzie.

Ważne jest wspólne budowanie porozumień i wspólne działanie – ponieważ cel jest jeden – szeroko pojęte dobro polskiej kinematografii.

Scenarzyści nie zasługują na publiczny niebyt. Niezależnie od sukcesu dzieła, to od scenarzysty zaczyna się każda filmowa podróż. Gildia Scenarzystów apeluje o poszanowanie ich pracy i wzywa instytucje i branżowe oraz powszechne media do uwzględniania informacji o scenarzystach i scenariuszach – na równi z innymi twórcami dzieła.

Scroll to Top